Remis w meczu na szczycie IV ligi
25 marca 2017, godz. 19:25, 278 wyświetleń
W najciekawiej zapowiadającym się meczu 23. kolejki IV ligi Mszczonowianka zremisowała 1:1 z Bronią Radom. Obie bramki padły z rzutów karnych, dla Mszczonowianki trafił Przemysław Jakóbiak.
O takich spotkaniach zwykło się mówić, że to był „mecz walki”. Starcie czołowych zespołów IV ligi z pewnością wielkim widowiskiem nie było, sytuacji bramkowych oba zespoły stworzyły jak na lekarstwo, było natomiast mnóstwo walki, często na granicy, lub nawet z przekroczeniem, przepisów.
Już początek meczu sugerował, że piłkarskich fajerwerków kibice raczej nie zobaczą, oba zespoły podeszły ze sporym respektem do siebie, dbając głównie o zabezpieczenie tyłów i czekając na ewentualny błąd rywali. Trwały więc piłkarskie szachy, od czasu do czasu przerywane ostrzejszymi zagraniami, co wprowadzało na boisku pewną nerwowość nad którą nie do końca potrafił zapanować młody sędzia prowadzący zawody.
Niezłą okazję jako pierwsi stworzyli mszczonowianie w 5 minucie, gdy do prostopadłej piłki ruszył Damian Pociech, jednak będąc atakowanym przez dwóch obrońców przytomnie odegrał przed pole karne do nadbiegającego Przemysława Jakóbiaka, którego strzał zza pola karnego o kilkadziesiąt centymetrów minął bramkę Broni.
W 20 minucie wydawało się, że jesteśmy świadkami sytuacji, która może mieć kluczowe znaczenie dla losów spotkania. Najpierw Łukasz Gołka dość ostro potraktował napastnika Broni i cały zespół gości, wraz z ławką rezerwowych, domagał się ukarania obrońcy Mszczonowianki. Sędzia jednak się na to nie zdecydował i być może frustracja faulowanego wcześniej zawodnika gości sprawiła, że kilkadziesiąt sekund później w środku pola prawdopodobnie szukał rewanżu i tym razem sędzia po kartkę sięgnął. A ponieważ był to już jego drugi żółty kartonik w tym meczu, choć wybiła dopiero 20 minuta – mógł udać się pod prysznic.
Wydawało się, że gra w przewadze stwarza dużą szansę dla Mszczonowianki na zgarnięcie kompletu punktów, ale niespełna 2 minuty później o mały włos mszczonowianie nie stracili nie tylko bramki, ale i Piotra Wójcika. Strata w środku pola sprawiła, że napastnik Broni ruszył w kierunku bramki strzeżonej przez Mateusza Czarneckiego, a próbujący ratować sytuację Wójcik trącił zawodnika gości powodując jego upadek. Popularny „Wójek” prawdopodobnie był w tym momencie przekonany, że dla niego również się ten mecz skończył, tymczasem sędzia z kieszeni wyjął żółtą kartkę. Prawdopodobnie obrońcę Mszczonowianki uratowało to, że sytuacja miała miejsce w bocznym sektorze boiska, a nie na wprost bramki.
Do końca pierwszej połowy kibice oglądali „piłkarskie szachy”, natomiast ciekawie, choć nie po myśli mszczonowian, zaczęła się druga odsłona meczu. W 51 minucie Damian Pociech zbyt lekko zagrał piłkę głową w kierunku Mateusza Czarneckiego, który został uprzedzony przez zawodnika Broni, sytuację mógł jeszcze wyjaśnić Kamil Ziemnicki, jednak zamiast wybić piłkę to sfaulował rywala. Goście rzut karny pewnie zamienili na bramkę.
Na szczęście Mszczonowianka szybko otrząsnęła się po tym ciosie, a bohaterem akcji z 54 minuty był Ziemnicki, który zrehabilitował się za wcześniejszy błąd - ambitnie walcząc pod linią końcową boiska, wyłuskując piłkę obrońcy, a następnie mijając drugiego i będąc faulowanym przy próbie dośrodkowania. Sędzia i tym razem nie miał wątpliwości dyktując rzut karny, który skutecznie wykonał Przemysław Jakóbiak.
Kolejne pół godziny to znowu gra głównie w środku pola i dopiero końcówka przyniosła nieco więcej emocji. Najpierw po rzucie rożnym w niezłej sytuacji znalazł się Łukasz Pastewka, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką, a potem dwie dobre okazje mieli goście z Radomia. Najpierw przy biernej postawie Mszczonowianki w środku pola zawodnik Broni wyszedł na czystą pozycję, ale na szczęście uderzył obok słupka, a następnie jeden z jego kolegów nie trafił czysto w piłkę stojąc kilka metrów od bramki i Czarnecki zdołał odbić piłkę. Losy meczu mógł zmienić Marcin Gregorowicz, który po nieporozumieniu obrońcy i bramkarza Broni był bliski przejęcia piłki i znalezienia się przed pustą bramką, ale zabrakło centymetrów i odrobiny szczęścia.
Mecz czołowych drużyn IV ligi zakończył się więc podziałem punktów, który nie krzywdzi żadnej ze stron i w przekroju całego spotkania jest wynikiem sprawiedliwym. Teraz Mszczonowiankę czeka równie trudny sprawdzian, bowiem w zmierzy się na wyjeździe z zawsze groźnym na własnym obiekcie Zniczem II Pruszków (niedziela, 2 kwietnia, godz. 11.00).
Mszczonowianka – Broń Radom 1:1 (0:0)
Bramka dla Mszczonowianki: 1:1 Jakóbiak (54' – karny)
Mszczonowianka: Czarnecki – Ziemnicki, Pastewka, Gołka, Marciniak, Wójcik, Pociech, Jakóbiak, Gregorowicz, Sosnowski (65' Cudny), Marusiak (76' Skórzyński).
Komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. KS Mszczonowianka nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Brak komentarzy.