Wygrana w meczu na szczycie
02 kwietnia 2016, godz. 17:09, 317 wyświetleń
W meczu na szczycie IV ligi Mszczonowianka pokonała KS Konstancin 3:1 (1:1), a hat-trickiem popisał się Marcin Gregorowicz.
Można pewnie pokonać lidera rozgrywek, a mimo to czuć niedosyt? Okazuje się, że tak. Uczucie niedosytu towarzyszyło piłkarzom Mszczonowianki po zwycięstwie z KS Konstancin 3:1, bowiem mszczonowianie mogli ten mecz wygrać znacznie wyżej i już teraz cieszyć się z pozycji lidera IV ligi.
Jesienią w Konstancinie gospodarze wygrali 3:0 i Mszczonowianka gdyby wykorzystała choć połowę stuprocentowych sytuacji, jakie stworzyła w rewanżu, i tak odrobiłaby straty z nawiązką.
Początek spotkania zapowiadał trudną przeprawę dla rozpędzonej Mszczonowianki, która tej wiosny odniosła komplet zwycięstw, nie tracąc przy tym bramki. Goście byli dobrze zorganizowani, a przy tym bardzo ruchliwi, nie dając w środku pola zbyt wiele czasu i przestrzeni na rozgrywanie.
W 18 minucie podopieczni Rafała Smalca mogli objąć prowadzenie. Na prawej stronie dobre podanie dostał Paweł Jakóbiak, ruszył w kierunku bramki i znalazł się w dobrej sytuacji, ale mógł pokusić się na wyłożenie piłki Marcinowi Gregorowiczowi, który miałby przed sobą pustą bramkę. „Pawka” zdecydował się jednak na strzał i bramkarz zdołał odbić piłkę. Golkiper gości był zresztą najjaśniejszą postacią swojego zespołu, ratując lidera przed naprawdę wysoką porażką.
W 30 minucie niezłą akcję lewą stroną przeprowadził Damian Pociech, wpadł w pole karne, ale niedokładnie zagrał do nadbiegającego Gregorowicza. Nastąpiła strata, a po niej natychmiastowa kontra, po której zawodnik KS Konstancin uderzył z około 20 metrów i piłka o centymetry minęła poprzeczkę.
W 32 minucie nieprzeciętne umiejętności zaprezentował na prawej stronie Kamil Łojszczyk, który kilka razy efektownie „przełożył” lewego obrońcę gości, a następnie dośrodkował w kierunku Pawła Jakóbiaka, który niezbyt dobrze przyjął piłkę, ale zdołał złożyć się do strzału, po którym piłka odbiła się od słupka, a następnie potoczyła się wzdłuż linii bramkowej i wyszła w pole.
W 36 minucie miała miejsce sytuacja, która bez wątpienia wpłynęła na dalszy przebieg meczu. Przy linii bocznej Pociech starł się z jednym z rywali, a ten w rewanżu kopnął go bez piłki. Wszystko doskonale widział arbiter i bez chwili wahania wysłał krewkiego zawodnika KS Konstancin do szatni (druga żółta kartka).
W 40 minucie mszczonowianie otworzyli wynik. Piłkę w okolicach narożnika pola karnego gości dostał Marcin Gregorowicz, który po profesorsku „przełożył” wychodzącego z bramki bramkarza gości, a następnie posłał precyzyjnie piłkę przy słupku, choć asekurować sytuację próbowało jeszcze dwóch obrońców KS Konstancin.
W 45 minucie do kontry ruszył Dariusz Cackowski, wpadł w „16” i odegrał do Pawła Jakóbiaka, który mając obrońcę na plecach z 5 metrów uderzył obok słupka.
Gdy dobiegała końca druga minuta doliczonego czasu gry goście wywalczyli rzut wolny około 40 metrów od bramki, w bocznym sektorze boiska. Zawodnik KS Konstancin mocno dośrodkował i... doprowadził do wyrównania, bowiem piłka wpadła za kołnierz oślepionemu przez słońce Mateuszowi Czarneckiemu. Najgorszy z możliwych scenariuszy dla Mszczonowianki, bowiem bramka stracona w przedziwnych okolicznościach, w dodatku „do szatni”.
Okazało się jednak, że to gospodarzy nie załamało i od pierwszego gwizdka po przerwie ruszyli na rywali, a na efekty nie trzeba było długo czekać. W 48 minucie dobrą akcję lewą stroną przeprowadził Kamil Ziemnicki, wyłożył piłkę Gregorowiczowi, który jedynie dopełnił formalności, kierując piłkę do pustej bramki.
Dwie minuty później Gregorowicz dostał świetne podanie z głębi pola i po raz kolejny wykazał się dużym spokojem, posyłając piłkę obok wychodzącego bramkarza i było 3:1.
Druga połowa, to ogromna przewaga Mszczonowianki, która jeszcze kilka razy była bliska podwyższenia wyniku. W 72 minucie po raz kolejny na bramkę gości ruszył Gregorowicz, ale tym razem nie strzelał, tylko odegrał do Pawła Jakóbiaka, który uderzył z 10 metrów, ale bramkarz KS Konstancin instynktownie wyciągnął rękę i odbił piłkę.
W 77 minucie Tomasz Skórzyński prostopadłym podaniem uruchomił Damiana Rakoczego, który znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale uderzył lekko i prosto w niego. Minutę później po szybkim wznowieniu z autu na bramkę rywali ruszył Gregorowicz, który także znalazł się sam na sam z bramkarzem, ściął do środka i w zasadzie mógł go zapytać w który róg strzelić, tymczasem uderzył dokładnie tak, gdzie w ciemno rzucił się golkiper gości. Gregorowicz po raz kolejny oko w oko stanął z nim w 83 minucie, ale znowu ten pojedynek przegrał.
Mszczonowianka wygrała zatem 3:1, zrównała się z KS Konstancin punktami, ale fotela lidera rywalom nie odebrała, bowiem w dwumeczu minimalnie lepsza jest drużyna z Konstancina (3:0, 1:3). Mszczonowianie jednak wciąż nie stracili punktów w rundzie wiosennej i po przedłużenie passy pojadą w sobotę do Warszawy, gdzie o godz. 11.00 zmierzą się z Hutnikiem prowadzonym przez byłego gracza Mszczonowianki Łukasza Choderskiego.
Mszczonowianka – KS Konstancin 3:1 (1:1)
Bramki: 1:0 Gregorowicz (40'), 2:1 Gregorowicz (48'), 3:1 Gregorowicz (50').
Mszczonowianka: Czarnecki - Ziemnicki, Cackowski, Pastewka, Łojszczyk, Łopata, Pomianowski (83' Marciniak), Przemysław Jakóbiak, Paweł Jakóbiak (73' Skórzyński), Pociech (65' Rakoczy), Gregorowicz (81' Buszta).
Komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. KS Mszczonowianka nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Brak komentarzy.